Projektując identyfikację wizualne spotykam na swojej drodze wiele osób z ciekawymi pomysłami na biznes. To super praca, bo mogę obserwować jak moi klienci spełniają swoje marzenia. Rzucają znienawidzone posady w korpo, na rzecz pasji.
Niestety nie zawsze jest kolorowo. Świeżo upieczeni przedsiębiorcy mają często mocne zderzenie z rzeczywistością. Firmy istnieją krótką chwile, nie odnajdują się na rynku, są rozczarowaniem dla swoich założycieli. Dzieje się tak z różnych przyczyn. Czasem ktoś nie ma odpowiednich kompetencji, czasem zaczyna bez bazy klientów, czy sprawdzenia rynku. Czasem przychodzi Covid, a ktoś przed chwilą otworzył restaurację. Jest bardzo wiele czynników, które wpływają na sukces lub porażkę firmy. Dzisiaj chciałabym powiedzieć o jednym – empatii.
Rozpoczynając działalność często fokusujemy się na… sobie. Nic dziwnego – w końcu po to zakłada się firmę, aby „pójść na swoje”, „robić po swojemu”. Wyrzucić z życiorysu wkurzającego szefa oraz współpracowników, których pomysły powodują co najwyżej ironiczny uśmiech.
Rozpoczynamy z mocnym postanowieniem– to będzie moja firma i zrobię wszystko po swojemu. Z takimi nastawieniem przedsiębiorca trafia do studia graficznego ( i mnie 🙂 ).
Komu powinno podobać się logo?
Tutaj zaczyna się zabawa. Mój klient/ka przychodzi bowiem z myślą, że identyfikacja wizualna powinna podobać się przede wszystkim jej/jemu. Gdybym za każde „Mi się podoba/ Nie podoba” usłyszane od właściciela/elki firmy otrzymywała wynagrodzenie, to nie miałabym co robić z pieniędzmi 🙂 Jest w tej postawie pewna słuszność – trudno przebywać na co dzień w firmie, której identyfikacja zupełnie nie pokrywa się z naszymi upodobaniami estetycznymi. Jednak istotą prowadzenia firmy nie jest wyłącznie spełnianie swoich własnych oczekiwań.
Kolorystyka, typografia i pozostałe elementy firmowych wizualiów powinny podobać się odbiorcą marki. To niby oczywiste, ale Twoje logo wpaść w oko Twoim klientom. Powinno być zaprojektowane w taki sposób, aby z dumą nosili je na ubraniach, chcieli znaleźć się w jego otoczeniu i przede wszystkim kupić oznakowany nim produkty. Smutna prawda jest taka, że rolę upierdliwego szefa we własnej działalności gospodarczej zastępuje klient. To on decyduje o upadku czy sukcesie firmy. To dla niego też przede wszystkim powinno być projektowane logo. To jemu/jej ma się podobać.
Brak grupy docelowej to błąd
Stąd też moje te obsesyjne pytania o grupę docelową czy idealnego klienta. Często w tym miejscu dowiaduje się, że brand targetowany jest do „wszystkich”, że każdy klient jest dobry, bo np. jeśli mówimy o piekarni – w PL każdy je chleb, więc nie ma co filozofować. A to nie prawda – są ludzie na diecie keto – czyli nie spożywają węglowodanów, albo osoby nietolerujące glutenu. Można rozpocząć od wykluczenia kilku grup docelowych, aby zawęzić swoją.
Wyjdź ze swojej bańki
Z moich obserwacji wynika, że wiele firm upada przez brak empatii, próby wyjścia poza „podoba mi się” na rzecz chęci zrozumienia swojego klienta. Zauważenia, że to klienci są ważni. Dlatego nie proś mnie żebym projektowała logo pod kolor oczu Twojej żony. Zastanów się jaki kolor lubi Twój klient.